Szanowni Państwo. Pragniemy zwrócić uwagę, iż niniejsza publikacja powstała w 2010r. Niektóre informacje mogły ulec zmianie. Po najbardziej aktualne dane zapraszamy na główną stronę wazektomia.com
Antymacierzyństwo młodych Polek
Dzieci to śliniące się „potwory”.
1. „Nigdy nie bawiłam się lalkami imitującymi niemowlę, niemowlęta nie wzbudzają u mnie żadnych pozytywnych uczuć, raczej zdecydowanie negatywne, nigdy nie poczułam nawet śladowego instynktu macierzyńskiego, ogólnie dzieci przez całe życie omijam szerokim łukiem. I pomimo tego czuję się szczęśliwa i spełniona na wielu płaszczyznach, a jako matka byłabym co najmniej fatalna" – (taka jedna).
2. . „Zdarza mi się spotkać z dzieciatym znajomym lub kimś z rodziny, i przy dziecku często występuje kwestia do mnie lub mojego chłopaka "Popatrz, za parę lat też będziesz takie mieć!". W takich sytuacjach tylko milczę, bo nie mam ochoty na tłumaczenie, że może ja wcale nie chcę "takiego za parę lat mieć" - pisze. Filkotny opisuje scenkę: „Pewna para, u której gościłam jakiś czas temu, próbowała na siłę zaprzyjaźnić mnie ze swoim kilkumiesięcznym potomkiem. Nie wypadało krzyczeć i uciekać, ale nachalne podtykanie mi śliniącego się malucha pod nos w końcu zaowocowało moim, dość ogólnym i w powietrze rzuconym (bo i jakże tu inaczej zareagować, żeby kogoś nie urazić) stwierdzeniem, że ja to tak nieszczególnie szaleję za dziećmi, poza tym nie umiem się z nimi obchodzić, więc pakowanie mi ich cennego skarbu na kolana może mieć zgubne skutki. Najpierw spotkałam się z niedowierzaniem, potem z pewnym żalem, a na końcu z zapewnieniami, ze polubię, jak będę miała własne. Opcja, że nie zamierzam ich mieć, całkowicie nie dotarła do moich rozmówców. Nie byli w stanie w żaden sposób tego przetrawić, ani przyjąć do wiadomości, więc kontynuowali żart i zapewnienia, nadal "atakując" mnie swoją córką. Całą moją cierpliwość i samozaparcie wykorzystałam tego dnia na powstrzymywanie gniewu, do którego w końcu doprowadzili". Chciała powiedzieć : „Zabierzcie ode mnie tego śliniącego się, śmierdzącego potwora, którego nie umiem postrzegać, jako słodkiego, rozkosznego stworzonka" i powstrzymała się tylko poprzez delikatność. Znajomi mogą być pewni, że prędko ich nie odwiedzi.(Yavanna)
3. Immoramento Mimo tego, że dzieci budzą w niej wstręt, chce w przyszłości je... uczyć. „Dlatego nie chcę mieć dzieci, żeby móc być w pracy na czas, żeby pracę zostawić w pracy, a w domu, poza drobnymi obowiązkami, zająć się sobą, mężem, przyjemnościami. Wychowywanie dziecka to dodatkowa praca, za którą w dodatku nikt nie płaci. I od razu mówię, że argument pod tytułem "dziecko swoim życiem ci zapłaci" do mnie nie przemawia, bo jako takich dzieci nie lubię i nie widzę w nich niczego słodkiego, są dla mnie wręcz bardzo często żałosne". Oburza ją zwłaszcza ulgowe traktowanie rodziców w pracy: „Drażni mnie to, że kiedy np. firma upada, najpierw wypłaca się pieniądze pracownikom z dziećmi. A co to, ci bez potomstwa są gorsi? Wkurza mnie tłumaczenie, że ktoś się spóźnił, bo np. odwoził dzieci do szkoły. Skoro nie wyrabia - niech zmieni pracę albo może zastanowi się zanim pocznie dziecię?"(Immoramento)
4. Przyznaje otwarcie „jestem egoistką": „Nie mam najmniejszej ochoty znosić trudów ciąży i porodu, a potem kolejnych trudów macierzyństwa. Uśmiech dziecka nie wynagrodziłby mi niewyspania (obecnie śpię ok 9 -10 h na dobę), obsranych pieluch (jestem megawrażliwa na smród, wszystkie śmierdzące rzeczy do wyczyszczenia muszę dawać mojemu chłopakowi, bo ja od razu mam odruch wymiotny, dosłownie), problemów z moim ciałem (rozstępów już mi wystarczy na całe życie, za więcej dziękuję. Na przytycie też nie mam ochoty. A tym bardziej na problemy z kręgosłupem i nietrzymaniem moczu)" - wylicza na blogu, podkreślając, że nie zamierza się „poświęcać i być z tego powodu nieszczęśliwa"(Yavanna)