Poniższy scenariusz nie pochodzi z literatury, lecz spisany został z codziennego życia, z korespondencji, rozmów telefonicznych e-maili, samo życie.
Panie doktorze, mam 35 lat, lekką nadwagę, urodziłam 2 wspaniałych dzieci drogami natury, jestem po trzech operacjach kręgosłupa (L5-S1) i jak powiedzieli mi lekarze kolejna ciąża grozi mi wózkiem inwalidzkim. Trzecia ciąża zakończyła się cięciem cesarskim, dlatego mój ginekolog odmówił mi założenia wkładki domacicznej, chociaż nie bardzo wiem dlaczego, tłumaczył że niby przeciwwskazaniem jest przebyte cięcie cesarskie i operacje na kręgosłup. Stosowaliśmy prezerwatywę-stąd drugie moje dziecko-, nawet przejściowy celibat, ale oprócz zadowolenia to sam stres. To trzecie dziecko mam z drugim mężem, wszystkie dzieci są zdrowe i dobrze się uczą. W moim przypadku tabletki antykoncepcyjne odpadają ponieważ zawsze się źle po nich czułam, występowały bóle głowy i nadwaga. Doszliśmy z mężem do wniosku że Pańska metoda antykoncepcji polegająca na podwiązaniu nasieniowodów u męża jest dla nas najlepsza. Ewa S.
Jak Pana znaleźliśmy? Mąż zaczął szukać w Internecie, ale długo nie mogliśmy znaleźć bo nikt z nas nie wiedział że trzeba szukać słowa wazektomia. Szukaliśmy pod hasłami: metody zapobiegania ciąży, planowanie rodziny, antykoncepcja dla chłopów, metody naturalne i jak doszliśmy do antykoncepcja męska, to dowiedzieliśmy się, że podwiązanie nasieniowodów to jest wazektomia. Wazektomia napisane po polsku to prawie 60 000 haseł, po angielsku 1500 000, kto to pojmie myśleliśmy. Natknęliśmy się na jakieś dziwne komentarze, że jest to metoda zabroniona, karalna, że doktor może być w więzieniu za wykonanie takiego zabiegu. Wreszcie znaleźliśmy Pana stronę www.wazektomia.com, oraz drugą www.wazektomia.pl. Powiedziałam mężowi , że dr nazywa się Siwik. Mąż usłyszał, że kupujemy hondę civic, co my kupujemy civic zapytał, nie było takich planów! Nie chodzi o samochód dr nazywa się Siwik, a podobnie się wymawia nazwę samochodu...Tyle wiadomości że od razu odetchnęliśmy. Jak będzie czas to poczytamy tłumaczenia z angielskiej strony. Dodatkowo najstarszy syn (kosztowało mnie to lody i kino)nauczył nas że wpisanie nazwy „vasectomy” w googlach i kliknięcie na „tłumaczenie strony” daje nam możliwość czytania wszystkiego co piszą o wazektomii na całym świecie. I kto by pomyślał, że w naszym piętnastotysięcznym miasteczku – gdzie jest znana wyższa uczelnia- możemy czytać o najnowszych metodach antykoncepcji jakie stosuje się na całym świecie. Zaczęłam się pytać swoich koleżanek czy coś słyszały o takiej metodzie? Były tym zdziwione i jedna z nich to się przeżegnała, bo myślała, że chłop ma coś ucinane.
Mąż na początku dopóki nie przeczytał to się bał i mówił: a może mi coś jeszcze utną? Jak ja będę wyglądał bez brylantów, bo myślał, ze to polega na obcięciu męskiego nabiału? Wywołało to nasz śmiech, ale tak na początku myśleliśmy. Okazuje się że jest, to bardzo prosta metoda polegająca na podwiązaniu nasieniowodów, po to by więcej nie przewodziły plemników, które wytwarzane są w jądrach. To tak jakby celibat skoro brak plemników, ale mąż do celibatu się nie nadaje, pochodzi z bardzo żywotnej pod tym względem rodziny. Nawet wyczytałam w Internecie że nasieniowód to vas defferens i stąd nazwa wazektomia. Przeczytałam i przejrzałam z wypiekami na twarzy i to kilkakrotnie zamieszczone zdjęcia narządu rodnego z kolorowymi zdjęciami. Po trzech ciążach i porodach najwyższy czas na naukę anatomii człowieka. Nigdy dotąd nie wiedziałam, ze napletek to po łacinie preputium, całkiem ładnie.
Strach, stres, brak odwagi, nie było z kim pogadać, doradzić się, a może się nie zgodzić? I co to dopiero będzie, znowu strach przed kolejna ciążą i mąż będzie miał wyrzuty sumienia mając na uwadze powikłania po przebytych operacjach. A może straci męskość? zestarzeje się przedwcześnie (mąż ma 45 lat)? Jest z zawodu księgowym. Ale jak przeczytaliśmy, że w Ameryce rocznie wykonuje się 600 000 tego typu zabiegów, to pomyśleliśmy sobie że gdyby były jakieś częste i długie powikłania to tamte chłopy nie dałyby sobie w kaszę dmuchać, tylko by protestowali. A jak doczytaliśmy się, że w Chinach robią tego 7 000 000, to już byliśmy spokojniejsi. Powiedziałam mężowi, że jeszcze nikt na świecie z powodu wazektomii nie zginął, nie umarł, nie mógł w to uwierzyć. Owszem wiedzieliśmy, że w pierwsze dni może być lekkie pobolewanie, obrzęk czy zasinienie, a nawet doktór nam powiedział że czasami to równo „napieprza” przez kilka dni i trzeba zastosować środki przeciwbólowe. Ale o te dolegliwości mąż się nie martwił.
Jak mąż powiedział, że decyduje się na wazektomię to rzuciłam mu się mu się na szyję nie mógł w to uwierzyć, że tak bardzo się cieszę z jego decyzji. Przeczytaliśmy na stronie jakie badania należy wykonać przed zabiegiem? Morfologia, Wr, Mocz b.o, i Hbs. Mąż miał wykonane szczepienia przed planowana operacją przepukliny, więc pokaże tylko wypis ze szpata i nie musi powtarzać tych badań. Doktór poprosił męża o wykonanie dodatkowych badań związanych z ogólnym stanem zdrowia , to znaczy wykonanie lipidogramu i PSA, jest to marker prostaty, jako badań profilaktycznych. Nasz lekarz rodzinny nigdy tych badań mężowi nie zlecał. Najdziwniejszym zaleceniem było wykonanie „małego fryzjera”. Po wykonaniu tych badań zeskanujemy i wyślemy doktorowi do oceny.
Mąż stwierdził, że nie pójdzie do żadnego fryzjera, bo tydzień temu był u fryzjera, dr chyba oszalał czy co?
Nie o takiego fryzjera chodzi! Wiesz kobiety przed randkami też tam się golą i stąd prośba Doktora, potrzebne jest to do zabiegu. Jak zrozumiał o co mi chodzi to stwierdził , że do żadnego fryzjera nie będzie chodził tylko ja mam mu pomóc w tym dziwacznym zabiegu. Zgodziłam się bez problemu ale za dobre lody.
Zdjęcie powyżej, źródło na stronie:[http://susiebright.blogs.com/photos/uncategorized/2.jpg}
Gdzie mamy jechać po wykonaniu badań i podjęciu wcześniejszej decyzji? Znaleźliśmy w internecie miejsca w Berlinie, Kopenhadze, Londynie, ale w Polsce Toruń i Warszawę. Wybraliśmy Warszawę bo to zaledwie 70 km, więc gdzie mamy cudować, tym bardziej że trzeba jechać tyle kilometrów, nie znamy za dobrze języków obcych. Policzyliśmy, że zajmie nam to trzy godziny i wrócimy do domu., nie mówiąc o finansach. Na stronie www.wazektomia.com jest wystarczająca ilość informacji jakie były nam potrzebne, tym bardziej że stale korespondowaliśmy z doktorem, głównie poprzez e-amile. Doktór wielokrotnie prosił nas o przemyślenie decyzji, zapoznanie się z różnymi materiałami włącznie z dokumentami jakie trzeba podpisać przed zabiegiem. Wydrukowaliśmy je w domu żeby wszystko było gotowe.
Jeżeli chodzi o termin zabiegu to zwykłe dni od poniedziałku do piątku, rozpoczynamy o godz. 17-ej. Nawet jak powrót do domu wynosi 300 km to można spokojnie przyjechać na 23 do domu. Bardzo dogodnym terminem jest sobota lub niedziela. Można spokojnie przyjechać na godz. 10, 11, 12., zjeść po drodze lunch i spokojnie wrócić do domu. O tym że trzeba wykonać „małego fryzjera” to mówiliśmy w poprzedniej korespondencji. Przed zabiegiem wypełniamy dokumenty jakie są przedstawione na stronie wazektomia.com. Następnie zapraszamy pacjenta do gabinetu zabiegowego. Pacjent się rozbiera a operator i asysta się ubiera. Operator dziwnie wygląda po założeniu okularów operacyjnych, nieco jak kosmita. Miejsce zabiegu jest dezynfekowane specjalnym płynem, następnie okładane materiałem operacyjnym. Po zlokalizowaniu nasieniowodu, czasami „zaprzyjaźnianie” się z nasieniowodem może potrać kilka minut. Po zlokalizowaniu nasieniowodu miejsce rozwarstwienia skóry jest znieczulane, bez użycia igły, gdzie stosuje się specjalną strzykawkę, która podaje środek znieczulający pod ciśnieniem, co odczuwa się jak lekkie pstrykniecie z gumki recepturki. Do nasieniowodu trzeba się dostać przez powierzchnię skóry, dlatego miejsce dojścia rozwarstwia się specjalnym narzędziem chirurgicznym na przestrzeni kilku milimetrów. Po uwidocznieniu nasieniowodu, zostaje on wyizolowany z otaczających tkanek, kilka milimetrów jest wycinane, a na końce zakładane są nierozpuszczalne szwy chirurgiczne, lub zamiast szwów stosuje się elektrokoagulację. Nasieniowody zabezpieczamy do badania histopatologicznego, ale nie po to by szukać tam nowotworów, tylko żeby potwierdzić że to co zoperowaliśmy jest naprawdę nasieniowodem. Otóż zdarzyło się nam w ciągu tych sześciu lat dwukrotnie, że po jednej ze stron pobrana tkanka nie była tkanką nasieniowodową(nie mieliśmy wówczas okularów operacyjnych). Zadzwoniliśmy do pacjentów i wykonaliśmy korektę i po sprawdzeniu morfologii nasienia obecność plemników była zerowa. Dlaczego tak się wydarzyło? Były dość trudne warunki operacyjne w związku z nadwagą pacjenta, oraz nie stosowaliśmy poprzednio okularów operacyjnych. Po zakończeniu zabiegu, na miejsce pooperacyjne zakładany jest mały opatrunek na czas podróży, który po przyjeździe do domu należy zdjąć przy najbliższym braniu prysznica. Przez kolejne trzy dni nie zalecamy nasiadówek w wannie a jedynie oszczędzający tryb życia przez pierwsze trzy dni, po siedmiu dniach można powoli zapomnieć o zabiegu wazektomii. Zawsze prosimy pacjenta, żeby po przyjeździe do domu dał nam znać czy dojechał szczęśliwie do domu, jak czuł się w podróży.. Ostatnio zatelefonował mój pacjent o godz. 2-ej w nocy, bo o tej godzinie dotarł do Trójmiasta do domu. Byłem mu bardzo wdzięczny za taki sympatyczny telefon.
Mąż wyszedł z sali zabiegowej zgięty w połowę, cierpiący na twarzy, stękający, trzymający się za przyrodzenie. Zrobiło mi się słabo, podbiegłam żeby pomóc mu w przejściu kilku kroków do fotela. Kiedy usiadł odetchnął, uśmiechnął się od ucha do ucha i powiedział że już czuje się dobrze... uściskaliśmy się a tętno wracało mi powoli do normy tym bardziej, że w trakcie zabiegu słyszałam przez te 20 minut, raczej żarty, rozmowy i śmiechy.
.. zapytałam jak było naprawdę?
„ Wiesz jaki ze mnie chojrak, niczego się nie boję, ale po zabiegu cały podkład na stole zabiegowym był mokry jakbym brał prysznic, tym bardziej że nic nie bolało. Pani Liliana, siostra operacyjna wypytała mnie o charakter pracy, dzieci, jak nam się żyje jak na spowiedzi... faktycznie po delikatnej dezynfekcji, podawanie znieczulenia odczuwa się jak lekkie pstryknięcie z gumki. Sam zabieg bezbolesny, świetna sprawa, co chwila dr nachyla się przez kurtynke odsłaniającą od pola operacyjnego i rozmawia na inne tematy.. jeśli by ktoś podsłuchiwał z boku usłyszałby miłą pogawędkę trójki przyjaciół.. Teraz czuję lekkie pobolewanie.. Ponieważ dr Eugeniusz często przejeżdża przez nasze miasteczko więc wspominaliśmy, co się wydarzyło przez ostatnie 18 lat... a jak powiedział, że właśnie „zaprzyjaźnia” z moim nasieniowodem to parsknąłem ze śmiechu... Jak widzisz zaprzyjaźnianie udało się bo jestem cały i zdrowy”. Przy pożegnaniu otrzymałam od dr Eugeniusza super czekoladki, to pierwszy taki przypadek w Polsce kiedy lekarz daje pacjentowi prezent, widzieliśmy taki sympatyczny opis w internecie, myśleliśmy ze to żart, ale najprawdziwsza prawda”.
„W przypadku jakichkolwiek powikłań, dobrze jest natychmiast zatelefonować do lekarza. Jeżeli wystąpi pobolewanie, to można zastosować wszelkie środki przeciwbólowe, chociażby pyralginę, czy ketanol. Gdy dołączy się obrzęk, to słynne w chirurgii najlepsze jest szare mydło, następnie maść kasztanowa, krem z altacetu, oraz bardziej obcisłe slipki, żeby brylanty spokojnie leżały jak na półce. Czasami zdarza się, że przebiegający wzdłuż nasieniowodu nerw jest drażniony przez szew chirurgiczny i wówczas okolica, najczęściej jednostronnie nie tylko boli, ale „napieprza”. Przez pierwszy tydzień po zabiegu opiekunem, pielęgniarką, masażystką ma być partnerka, a po przyjeździe do domu wspomniana partnerka przygotowuje uroczystą kolację z szampanem. Tego wieczoru Mężczyzna jest tym bardziej słabą płcią i wymaga szczególnej opieki i nadzoru. Nie jest to taki ból, jak przy kopnięciu czy też uderzeniu piłką w brylanty. Mieliśmy i takie zdarzenie. Równo po miesiącu, nagle przy chodzeniu pojawił się ostry jednostronny ból, utrudniający chodzenie, pracę i normalną egzystencję, nieustępujący przy środkach przeciwbólowych. Ponieważ odległość od miejsca zamieszkania była ponad 200 km, poprosiłem żeby nasz pacjent udał się natychmiast do Szpitala na izbę przyjęć i poprosił chirurga o konsultację. Zakończyło się to całkowitym ustąpieniem bólów, ale Ordynator zostawił pacjenta na trzy dni w oddziale. Interwencja chirurgiczna nie była konieczna. Dwukrotnie w ciągu sześciu lat uwalnialiśmy zrost w miejscu założenia szwów, gdzie występowały dolegliwości bólowe. Po zabiegu dolegliwości bólowe zniknęły bez śladu. Ogólnie rzecz biorąc, gdyby w całej medycynie wszelkie powikłania wynikające z interwencji chirurgicznej były takie jak przy wazektomii to mielibyśmy mały raj na ziemi. Te i inne powikłania są opisywane w literaturze medycznej przez różnych autorów na całym świecie”.
Tak, jak najbardziej. Ponieważ pacjent nie jest usypiany ( jeżeli jest usypiany nie może przez najbliższe 5-6 godzin prowadzić samodzielnie samochodu) dlatego po 30 minutach może wracać samodzielnie do domu kiedy. Po powrocie do domu telefonuje i mówi jak przebiegała podróż, jak samopoczucie. Jesteśmy w stałym kontakcie telefonicznym.