Kiedy najlepiej przyjechać i jak wygląda sam zabieg?
Pragniemy zwrócić uwagę, iż niniejsza publikacja powstała już kilka lat temu. Niektóre informacje mogły ulec zmianie. Po najbardziej aktualne dane zapraszamy na główną stronę wazektomia.com
Kiedy najlepiej przyjechać i jak wygląda sam zabieg?
Odp.: Jeżeli chodzi o termin zabiegu, to w zwykłe dni od poniedziałku do piątku rozpoczynamy o godz. 10, ale mogą też być godziny popołudniowe. Nawet jak droga do domu wynosi 300 km, to można spokojnie przyjechać i wrócić na 20.00 do domu. Bardzo dogodnym terminem jest sobota lub niedziela. Można przyjechać na godz. 10, 11, 12, zjeść po drodze lunch i spokojnie wrócić do domu. Dobrze przyjechać 15 min przed planowanym czasem. Należy być ogólnie zdrowym. Zalecamy wykonanie „małego fryzjera” . W jakim miejscu? U nasady penisa, po lewej i prawej stronie. Proszę zabrać ze sobą bardziej obcisłe slipy (nie tzw. bokserki). W czasie wczorajszej wizyty Andrzeja z Łodzi i jego partnerki Joanny rozmawialiśmy przeszło godzinę, zadając i odpowiadając na większość pytań zawartych w e-booku. Przy tej okazji można się zaprzyjaźnić, zaplanować datę i godzinę zabiegu. Jest to komfortowa sytuacja, nie każdy pacjent może sobie na taki luksus pozwolić ze względu na obowiązki i odległość od Warszawy. Przed zabiegiem wypełniamy dokumenty, jakie są przedstawione na stronie wazektomia.com. Następnie zapraszamy pacjenta do gabinetu zabiegowego. Pacjent się rozbiera, a operator i asysta się ubiera.
Operator dziwnie wygląda po założeniu okularów operacyjnych, nieco jak kosmita. Miejsce zabiegu jest dezynfekowane specjalnym płynem, następnie okładane materiałem operacyjnym. Po zlokalizowaniu nasieniowodu, czasami „zaprzyjaźnianie” się z nasieniowodem może potrwać kilka minut, miejsce rozwarstwienia skóry jest znieczulane, bez użycia igły. Stosuje się bowiem specjalną strzykawkę, która podaje środek znieczulający pod ciśnieniem, co odczuwa się jak lekkie pstrykniecie z gumki recepturki. Do nasieniowodu trzeba się dostać przez powierzchnię skóry, dlatego miejsce dojścia rozwarstwia się specjalnym narzędziem chirurgicznym, przypominającym zwykły pean, na przestrzeni kilku milimetrów. Stosujemy bowiem technikę Bez skalpela. Po uwidocznieniu nasieniowodu zostaje on wyizolowany z otaczających tkanek, kilka milimetrów jest wycinane, a na końce zakładane są nierozpuszczalne szwy chirurgiczne lub zamiast szwów stosuje się klipsy tytanowe. Czasami zdarza się, że pacjent jest bardzo odważny i prosi o pokazanie jakiegoś narzędzia, aparatu do znieczulenia lub chce zobaczyć, jak zakładany jest szew. Po zaspokojeniu jego ciekawości mówi: OK! i operujemy dalej. Gorzej bywa wtedy, gdy „napalona” partnerka chce asystować przy zabiegu, wówczas, zanim zaczniemy zabieg, przeprowadzamy negocjacje, tłumacząc, że jest to tajemnica pacjenta. Faktycznie jest to tajemnica lekarska, a dla pacjenta jest to osobista decyzja i im mniej osób o tym wie, tym lepiej.
Fot. 2.4. Widok podstawowych narzędzi chirurgicznych służących do zabiegu wazektomii (fot. K. Strumiłł-Pietraszkiewicz)
Po zakończeniu zabiegu na miejsce pooperacyjne zakładany jest mały opatrunek na czas podróży, który po przyjeździe do domu należy zdjąć przy najbliższym braniu prysznica, po czym osuszyć powierzchnie moszny ręcznikiem i to jest koniec naszych medycznych zabiegów. Przez kolejne trzy dni nie zalecamy nasiadówek w wannie, a jedynie oszczędny tryb życia, postarajmy się ograniczyć ciężki wysiłek w pracy czy trening sportowy (np. długotrwałą jazdę na rowerze). Dotychczas jednak nie stosowaliśmy żadnych zwolnień lekarskich nie było takiej potrzeby. Po siedmiu dniach można powoli zapomnieć o zabiegu. Zawsze prosimy pacjenta, żeby po przyjeździe do domu dał nam znać, czy dojechał szczęśliwie, jak czuł się w podróży itd. Ostatnio zatelefonował mój pacjent o godz. 2 w nocy, bo o tej godzinie dotarł do Trójmiasta, do domu. Byłem mu bardzo wdzięczny za taki sympatyczny telefon.